Czy zauważyliście Państwo ciekawe zjawiska w języku postkomuny ? Już jakiś czas temu pisałem na temat Cimoszewicza: http://zetjot.salon24.pl/709140,arystokrata-z-puszczy
Oni, o ironio losu, bachory resortowe, żulia awansowana przez okupanta na stanowiska w okupowanym kraju, naprawdę uważają się za lepsiejszych:
http://zetjot.salon24.pl/709629,nie-czarujmy-sie-to-krocza-ci-lepsiejsi
Już parę razy słyszałem w mediach określenie klasowe: “niższe klasy”, więc zasadnie mogę powiedzieć, że to jest już stanowisko jakby oficjalne, strukturalne. Oni naprawdę uznali się za elitę, czyli “klasę wyższą”, choć wszelkie dostępne fakty temu przeczą.
Oto dowody:
fragment tekstu Grzegorza Srioczyńskiego w Giewu:
“Ciekaw jestem, co jeszcze musi się wydarzyć, żeby do nas dotarło, że straszeniem Kaczyńskim nie wygrywa się w Polsce wyborów. I że każda krytyka tej władzy abstrahująca od rzeczywistych podstaw jej wyborczych sukcesów de facto tę władzę utrwala. (…) Teraz PiS próbuje przekonać obywateli (na razie skutecznie), że jako jedyny widzi problemy, o których na co dzień rozmawia polska prowincja i klasy niższe. “
http://wpolityce.pl/polityka/293602-biedron-sroczynski-i-inni-pomagierzy-pis-dopoki-opozycja-nie-zrozumie-ze-nie-ma-powrotu-do-symbolicznej-iii-rp-dopoty-kaczynski-nie-bedzie-mial-z-kim-przegrac
Ten sam zwrot padł z ust socjologa prof.Domańskiego, w rozmowie z Pawłem Lisickim, a to już o czymś świadczy. Trzeba jak najszybciej wyprowadzić ich z błędu, prezentując takie sylwetki “wybitnych” przedstawicieli tego elitarnego gatunku jak Sławek Nowak czy Zbigniew Chlebowski.
Gdzieś też zdarzyło mi się czytać o ukierunkowaniu polityki PIS na plebejskość. Dobre. Niezłe mają oni mniemanie o sobie. Zgubne zadufanie.