Drodzy Państwo, jak słyszymy, postkomuniści mają na ustach frazesy o konstytucji, ale nie dajmy się zwieść. Sprawa jest oczywista. Skąd ta nagła miłość postkomunistów do konstytucji ?
Automatycznie trzeba włączyć podejrzliwość, bo przecież o uczucie do demokracji nie można ich posądzać. Konstytucja z 1997 r. nigdy nie była stosowana, bo gdyby była, Tusk nie utrzymałby się na urzędzie nawet przez jedną kadencję, tyle tam było deliktów.
Otóż konstytucja jest, w ujęciu postkomunistów, tylko częścią prawnego oprzyrządowania służącego ochronie ich władzy. Drugą częścią jest ustawodawstwo. W tym systemie konstytucja służy za fasadę, za którą można ukryć zupełną dowolność prawną czającą się w taśmowo produkowanych ustawach.
Ta dwoistość prawna jest niezbędna dla stworzenia pozorów demokracji i dokonywania legislacyjnego oszustwa. Więc jakie jest rozwiązanie tej kwestii?
Oczywiście, trzeba się pozbyć tego dualizmu, a na pierwszy rzut oka mamy dwie mozliwości – albo wyrzucamy konstytucję, albo ustawodawstwo. Ale nie są to możliwości równoważne.
W pierwszym przypadku pozbawiamy się zbędnej fasady, ale nie likwidujemy prawnych mechanizmów kreujących biegunkę prawną służącą utrwaleniu wadliwego systemu.
W drugim przypadku zachowujemy koncepcję konstytucji, ale napisanej precyzyjnie i realistycznie. Likwidujemy za to ustawodawstwo kompletnie je zerując jako zbędne, bo to przecież konstytucja jest źródłem prawa.
Jak stwierdza doświadczony prawnik i polityk, prof. Modzelewski, nikt nie jest w stanie rozeznać się w obecnym systemie prawnym, na który składają się dziesiątki tysięcy stron przepisów, bezustannie zmienianych, stanowiących znakomitą pożywkę dla rozrostu korporacji prawniczej realizującej własne kastowe interesy oraz interesy sponsorów w ramach ukladu postkomunistycznego.
Ale skoro już padło jedno znane nazwisko, to dodam i drugie, jakby z drugiej strony barykady. Nie kto inny, jak znany z sympatii lewicowych karnista, prof. Marian Filar, powiedział, co mnie kiedyś zaskoczyło - prawo jest mało ważne, ważny jest obyczaj. Ja bym uszeregował byty aksjologiczne tak - moralność, potem obyczaj, a dopiero na końcu prawo. W związku z tym uważam, że moja teza o bezpośredniej stosowalności konstytucji i wyrzuceniu poza system prawny legislacji, jest niepodważalna.
Znacznie prostszym, bardziej transparentnym i bardziej ekonomicznym zadaniem będzie bezpośrednie stosowanie konstytucji w systemie wymiaru sprawiedliwości przez doświadczonych i dobrze wykształconych sędziów. Żadne kosmetyczne zmiany obecnego systemu nie mają sensu, byłyby tylko w interesie układu.
Oczywiście tego typu zmiana będzie wymagała radykalnego przekształcenia pozostałej części systemu ustrojowego Polski, ale to już materiał na inną notkę.