Najpierw może warto byłoby zastanowić się skąd się wzięło kłamstwo i oszustwo. Oczywiście skłonność do oszustwa wzięła się z odziedziczonej po naczelnych tendencji do rywalizacji o pożywienie i samice. Zwierzęta potrafią oszukiwać.
Ale to dotyczy przeszłości, a kwestię miejsca kłamstwa w relacjach międzyludzkich musimy rozpatrywać w oparciu o analizę struktur aktualnych.
Oczywistym warunkiem powodzenia oszustwa jest zaufanie. Żeby oszustwo się powiodło, partner musi żywić do nas zaufanie. To banalna konstatacja. A skąd się bierze zaufanie ? Tu musimy przeprowadzić analizę wsteczną.
Zaufanie bierze się z genetycznie uwarunkowanej tendencji do komunikacji i współpracy.
“ W przypadku ludzi pierwotnych powstały motywacje dla komunikacji, które doprowadziły nadawców do zaangażowanie w informowanie innych o rzeczach w sposób uczciwy i rzetelny, to znaczy zgodny z prawdą. Jeżeli jednostka chciała być postrzegana jako kooperatywna, to musiała włożyć wysiłek w to, by zawsze uczciwie komunikować się z innymi. Wkładanie wysiłku w szczere informowanie innych o rzeczach dla ich korzyści a nie dla naszej korzyści, stanowi punkt wyjścia. Pojęcie prawdy wkroczyło do mentalności człowieka z nadejściem intencjonalności współdzielonej i jej skupieniu na kooperatywnym komunikowaniu się z innymi.”Michael Tomasello “Historia naturalna ludzkiego myślenia”
Warto też wskazać na fizyczny, biologiczny dowód tej tendencji do współpracy – to białka ludzkich oczu, inne w kolorze od oczu zwierzęcych. Białḱa te służą naszym kooperantom jako wskaźnik ukierunkowania naszego zainteresowania.
A tu kolejny dowód na skutki kłamstwa:
http://wpolityce.pl/swiat/298031-klamali-ankieterom-jak-w-polsce-widowiskowy-upadek-zachodniej-demokracji
Jak z tego można wywnioskować, liberalno-lewicowa filozofia skrajnego indywidualizmu i lekceważenia kwestii prawdy jest zabójcza dla cywilizacji. Marny wasz los, kłamczuchy.