zetjot zetjot
400
BLOG

Nie dajcie się wkręcać hochsztaplerom

zetjot zetjot Technologie Obserwuj notkę 0

Nadchodzi czas przyśpieszonej weryfikacji mitów.

Odszedł w niebyt mit o Zielonej Wyspie w Polsce. Odszedł mit o multi-kulti w Europie. Także mit o demokracji i wolności słowa w Europie Zachodniej popadł ostatnio w tarapaty.

Odchodzi też, choć wolniej, mit o modernizacji, bo ten związany jest z technonaukami, a te są bardziej odporne na politykę i przemijanie. Generalnie chodzi mi o weryfikację mitów na poziomie szarego obywatela, bo na poziomie elit intelektualnych mity te dawno zostały już obalone.

Jednym z mitów modernizacyjnych, dość żywotnym dzięki komputeryzacji, jest mit propagowany przez technonauki, mit AI czyli sztucznej inteligencji (Artificial Intelligence). Zewsząd słychać głosy na temat AI. Jedni przed nią ostrzegają, jak prof.Zybertowuicz i Zespół, inni, jak Michio Kaku, nią się entuzjazmują. Nawet spotkanie w Davos przewiduje dyskusje na temat AI.

Nie dajmy się, drodzy Państwo, zwariować i przyjrzyjmy się temu mitowi z nieco innej perspektywy.

Popularnośc mitów n/t sztucznej inteligencji wynika przede wszystkim z rozwoju techniki komputerowej i w tym tkwi słabość tego mitu, ponieważ kojarzenie inteligencji z komputerami to poważne nadużycie intelektualne.

Problem AI można rozważać na dwa sposoby.

Pierwszy sposób jest dostępny dla każdego z nas. Każdy z nas dysponuje przecież świadomością, a ta jakoś wiąże się z inteligencją, jest jednym z jej objawów. Jeżeli więc choć na chwilę wstrzymamy naszą zewnętrzną aktywność i pomyślimy o sobie, zwrócimy uwagę na stan naszej świadomości oraz zatrzymamy nasze rozbiegane myśli, to okaże się, że tłem dla tych wszystkich myśli jest permanentnie odczuwany stan naszego ciała. Tak więc, w gruncie rzeczy, to stan naszego ciała stanowi główną istotę naszej świadomości i tło, po którym błąkają się nasze myślowe impresje. Żeby ten aspekt sprawy podkreślić, odwołajmy się do bardzo popularnego powiedzenia, które głosi, że jeśli, będąc po czterdziestce, obudzimy się rano i nie odczujemy, że coś nam strzyka lub łamie w kościach, to znak, że znaleźliśmy się już po drugiej stronie. Ciało sygnalizuje nam w ten sposób, że wszystko jest w porządku, albo i nie.

Zatem możemy wyciągnąć z powyższych obrazów, które są nam wszystkim dostępne, prosty wniosek, że bez odczuwania ciała nie ma świadomości, a więc i inteligencji.

No, ale taki wniosek należy sprawdzić i tu przechodzimy do drugiego sposobu rozpatrywania problematyki AI, sposobu naukowego. Musimy sięgnąć po dowody naukowe.

Jak dotąd badania nad AI ograniczają się do czynnika poznawczego a inteligencja jest także, błędnie, często utożsamiana wyłącznie z czynnikiem poznawczym, co pokazują testy na inteligencję. Są też już roboty z zaprogramowanymi reakcjami emocjonalnymi, ale przecież zaprogramowany zapis techniczny to co innego niż tworzenie się naturalnych reakcji emocjonalnych w toku interakcji między osobami, w oparciu o doświadczenie. A przecież AI, tak jak każda inteligencja, musi oznaczać nie tylko umiejętność odróżniania stanów rzeczy w świecie, lecz także umiejętność podejmowania decyzji i wyboru reakcji, zależnie od tego czy stan rzeczy kojarzy nam się jako korzystny lub niekorzystny. W tym momencie okazuje się, że do decyzji niezbędny jest komponent emocjonalno-uczuciowy, który jest przecież zakotwiczony w ciele. To reakcje ciała - bicie serca, uczucie obrzydzenia czy zachwytu, czy pot na czole, podpowiadają nam jak mamy zareagować.

Kwestia emocji jest traktowana z niedbałością i powierzchownie. Emocje zaś wchodzą w skład złożonych mechanizmów regulacyjnych naszego organizmu (homeostazy) i stanowią ostatnie, nadbudowane nad innymi, ogniwo. Reakcje emocjonalne są środkiem oceny zewnętrznych oraz wewnętrznych warunków organizmu, wykrywają zagrożenia lub sposobności i służą do podejmowania działań eliminujących zagrożenia lub wykorzystujących okazje. Żeby ten wniosek podeprzeć jeszcze lepiej możemy powołać się na wysuniętą przez neurobiologa Antonio Damasio hipotezę markera somatycznego, który podpowiada nam odpowiednią reakcję.

Tak więc prawdziwa inteligencja wymaga trzech składników – komponentu poznawczego, emocjonalno-uczuciowego i ciała. I podobnie musiałoby się stać ze sztuczną inteligencją. Jak na razie sztuczna inteligencja nie jest żadną inteligencją, bo inteligencja oznacza przecież zdolność dokonywania wyboru. Dotychczasowe projekty AI ograniczają się do konstrukcji prostych robotów, których funkcjonowanie oparte jest na algorytmach i na gigantycznej mocy obliczeniowej komputerów, która stwarza iluzję szybkiego podejmowania decyzji, a więc oparte jest na decyzjach zaprogramowanych przez programistów, a nie na własnych wyborach robotów. Cały czas mamy do czynienia de facto z wyborami programistów. Nie da się stworzyć prawdziwej sztucznej inteligencji pozbawionej ciała.

Ludzie żyją w niezwykle złożonym środowisku społecznym i inteligencja jest tu potrzebna do podejmowania decyzji, które są nieoczywiste, jak wybory między obiektami, między którymi jest jedynie różnica stopnia, np. w przypadku wyboru między modelem seata a modelem skody lub decyzją, czy pójść do kina na Jamesa Bonda czy raczej na Star Wars. Nawet w takich sytuacjach ludzie sobie często nie radzą, jak dowodzą tego lemingi mające problermy z wyborami politycznymi. Nie ma możliwości by roboty były kiedykolwiek zdolne do podejmowania decyzji choćby na minimalnie zbliżonym poziomie.

Rozstrzygający dowód przemawiający przeciwko możliwości stworzenia pełnej sztucznej inteligencji tkwi w sferze seksualnej. Tu mamy do czynienia z przypadkami krańcowego zdominowania inteligencji przez popędy ciała. Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, że nie wystarczy programowanie sztucznych objawów reakcji emocjonalnych. Najważniejsze okazuje się tu samo biologiczne ciało.

Niebezpieczeństwa związane z robotami tkwią gdzie indziej. Po pierwsze, w propagandzie konsumpcjonistycznej, która będzi nam starała się wcisnąć zbędne roboty. Po drugie, w programach wbudowanych w roboty, bo oprogramowywać roboty obsługujące ludzi, to zadanie obciążone wysokim ryzykiem dla użytkownika. Po trzecie, w braku umiejętności użytkowników obchodzenia się z tak zaawansowanymi urządzeniami. Robota, jak każde narzędzie, można użyć dobrze albo źle. Należy też liczyć się z ryzykiem, jakie może pociągnąć awaria tak skomplikowanego urządzenia.

zetjot
O mnie zetjot

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie