Bronek wodzem naczelnym pospolitego ruszenia ?.
Śmieszno i straszno. Jak komentował, bardzo delikatnie, red. Tomasz Wróblewski, Komorowski stał na czele "korporacji władzy". Ale jeśli ujmiemy to realistycznie, to Bronek stoi na czele czerwonej ferajny, układu zamkniętego czy systemu sfunkcjonalizowanych patologii. Tymczasem on sam uznał się wczoraj wieczorem za wodza "pospolitego ruszenia". A co zabawne, to on, kandydat "zgody i bezpieczeństwa" nawołuje to pospolite ruszenie do nierozchodzenia się do domu, lecz do wojny.
Wybiera się na wojnę ? OK, Ukraińcy oczekują pomocy, każda para rąk im się przyda. Dubeltówkę i do akcji.
A co do pospolitego ruszenia, to ruszyło ono za Pawłem Kukizem i Dudą. Na marginesie, prorocze były obrazy z serialu "Ranczo", do którego oglądania wszystkich wokoło zachęcałem, ale nie oczekiwałem, że twórcy serialu okażą się aż tak dosłownie prorokami ze swoim "Głosuj na Dudę".
Z Bronkiem zaś jest tak jak w przysłowiu: "Człowiek może wyjść ze WSI, ale WSI z człowieka - nie. Mamy kontynuację teatrzyku obciachu. Na drugim marginesie, chciałbym zauważyć, że młodzi wyborcy, za przykładem Wojtka Cejrowskiego, nawet gdyby kontrkandydatem Bronka było żelazko, zagłosowali by na żelazko. Sam też bym tak zagłosował. Z żelazka jest przynajmniej jakiś pożytek.
A funkcjonariusze medialni " dobrze" odczytali intencje Komorowskiego i szybko podchwycili hasło o pospolitym ruszeniu i nadal nie schodzą z linii frontu i dopytują:
"Gdzie jest Jarosław Kaczyński?"
"Dlaczego Kaczyński nie pogratulował Dudzie?"
" Co zrobi jutro prezydent Duda?"
Itede, itepe, itede... Spokojnie, dajmy mu na to dwie kadencje, jak Platformie.
Jak na razie mamy spory wyłom w murze społeczno-medialnym zbudowanym przez establishment postkomunistyczny i trzeba ten wyłom cierpliwie i systematycznie poszerzać.
