Najbardziej bulwersuje mnie zjawisko ucieczki od prawdy, dowodzące bankructwa ideowego, intelektualnego. Od prawdy uciec się nie da, jak się nie da uciec od grawitacji, a koszty prób ucieczki są gigantyczne, wręcz apokaliptyczne. Zatrzymajmy się więc przy kwestii apokalipsy. Nie jest to kwestia s-f , nie jest to wymysł wariata, to symbol o realnym znaczeniu dla nas wszystkich. Symbole mają jak najbardziej realne oddziaływanie, wystarczy wspomnieć rolę Homera, Szekspira czy Mickiewicza a może nawet i ostatnie filmy Mela Gibsona. Stąd niektórzy tak się tych nazwisk boją i słusznie. Cała nauka i technlogia oparte są na symbolach, bo siekiera czy komórka to przecież nic innego jak zmaterializowane symbole praw fizyki. Lepiej więc z symbolami nie igrać, ale głupca nie przekonasz.
Tak więc groźba apokalipsy jest czymś jak najbardziej realnym i aktualnym. Żeby się o tym przekonać wystarczy zajrzeć na nasze własne, polskie podwórko. Gigantyczna emigracja, którą zawdzięczamy naszym fajtłapowatym uczniom czarnoksiężnika jest właśnie przykładem zafundowanej nam przez tych idiotów apokalipsy, jak na razie w odcinkach. Jeżeli uwzględnimy koszt przygotowania do życie jednostkowego obywatela czy też korzyści jakich może nam dostarczyć jego działalność, to, o ile sobie przypominam szacunki, liczą one grubo ponad milion złotych od łebka. Wyemigrowało do tej pory ok. 3 milionów ludzi, a skoro milion milionów to jeden bilion, to oznacza to straty rzędu wielu bilionów.
Kwiecień 2010 roku był dramatyczną lecz zlekceważoną zapowiedzią tej apokalipsy. Wtedy należało pozbyć się tej ekipy rozpędzając ją na cztery wiatry. Żeby odzyskać choć część tej kwoty, jedynym rozwiązaniem będzie opodatkowanie Tusków, Komorowskich, Michników i pozostałych platfusów 90%-owym podatkiem do 10 pokolenia.
Oj, matoły, matoły, doigraliście się, a jeszcze większej biedy chcecie sobie napytać ?
Komentarze