Mistrzowie pióra tacy jak Krzysztof Feusette mają dar ujawniania prawdy dzięki samej wirtuozerii językowej, dzięki której prawda narzuca się z całą swoją nieodpartą, niemal namacalną oczywistoącią. Słowo niemal namacalnie staje się ciałem, bez jakiejkolwiek potrzeby wchodzenia w formalne, rozbudowane analizy. Ja, żeby osiągnąć choćby zbliżony efekt, muszę się sporo nadreptać po utartych przez naukę ścieżkach. Ale mamy w. XXI i nauka rozgryzła już pewne kwestie, warto więc skorzystać z jej pomocy.
W ustroju demokratycznym walka o władzę, choć jest w dużej mierze grą, to jednak potrafi wyzwalać spore emcje, przynajmniej w trakcie kampanii wyborczej. Więc przyjrzyjmy się relacjom między PO a PIS pod kątem emocji, pomijając typowe rozważania socjologiczno-politologiczne.
Gdy PIS doszedł do władzy w 2005 r. poziom emocji negatywnych w przekazie PO, naturalny w przypadku partii opozycyjnych czy bioracych udział w kampanii wyborczej, po wyborach, zamiast opaść, pozostał na ciut za wysokim poziomie. Gdy PO doszła do władzy i straciła status opozycji, a co za tym idzie, uzasadnienie dla wysokiego poziomu emocji negatywnych, mogliśmy zaobserwować w wydaniu PO proces odwrotny i nieustanne narastanie poziomu emocji negatywnych, zjawisko nieznane w ustrojach demokratycznych, przypominające osławione "narastanie sprzecznośći klasowych w miarę rozwoju socjalizmu". A to jest poważny trop.
Widać wyraźnie, że w przypadku PO występuje dziwne i niespotykane w ustroju demokratycznym naruszenie prawidłowości w relacjach politycznych. Wyjaśnienie może być tylko jedno, a dostarcza go nam neuropsychologia. Normalnie, emocje negatywne generowane są przez rozpoznanie przez umysł szkodliwego stanu rzeczy. A co generuje emocje Platformy ? Zdobycie i sprawowanie władzy powinno być stanem rzeczy dla partii generującym emocje pozytywne, więc jedynym racjonalnym wytłumaczeniem jest, że źródłem emocji może być tylko jeden i ten sam czynnik co wcześniej, czyli PIS. Ale jako że w ustroju demokratycznym opozycja jest rzeczą normalną, nie generującą tego poziomu emocji negatywnych, tym samym musimy wyciągnąć wniosek, że nie żyjemy w ustroju demokratycznym a Platforma nie jest partią demokratyczną.
Sprawdźmy tę logikę jeszcze raz - gdy rządził PIS, poziom emocji PO jako partii opozycyjnej, skierowany przeciwko partii rządzącej był wprawdzie naturalny, ale za wysoki. Po zmianie rządów, gdy władzę sprawowała PO, nie nastąpiła żadna zmiana w dół w poziomie emocji generowanych przez PO, tylko wręcz przeciwnie, mamy więc jednoznaczny neuropsychologiczny dowód na niespójność a więc i na niedemokratyczność PO. Nauka się nie myli.