Dziś spotkałem leminga. Poszedłem rano zarejestrować chorego syna do przychodni, około 20 minut przed otwarciem wszedłem do specjalnej poczekalni przed wejściem, gdzie czekało już parę osób, zapytałem, kto ostatni w kolejce do rejestracji, dowiedziałem się, kto przede mną i zająłem się lekturą "Do rzeczy".
Gdy otwarto przychodnię, podszedłem do rejestracji by zająć miejsce w kolejce a tu jakś młody, postawny facet blokuje mi dostęp, więc mu mówię, że stoję za tym panem. On mi na to żebym się nie wpychał bez kolejki, bo on właśnie zajął miejsce w kolejce i kolejka jest tam gdzie on. Więc usiluję mu tłumaczyć co to jest kolejka i gdzie się formuje, ale widzę, że to dziecię "III RP" czyli leming i nie ma pojęcia o regułach kolejkowych. Więc, raczej rozbawiony, głośno się zdziwiłem, że spotkalem leminga. On na to - le - co...? "Leming" - powtórzylem, ale nie tłumaczyłem dalej, bo widzialem, że nie kuma. Zbity z tropu zaczął się nadymać inabzdyczać ze złości coś mamrotać, ale nie ustąpiłem, więc wziął się do wyzwisk - "głupi i stary". Fakt, młody nie jestem, ale, własnie dzięki temu nie tak głupi jak leming.
Zarejestrowałem syna i opuścilem przychodnę i słyszę za mną pośpieszne kroki - to ten sam facet, niesie go złość, której musi dać upust i ze złością wypisaną na twarzy syczy wyzwiskami, nawet próbował mnie opluć. A ponieważ wiem z praktyki, jak na takich tchórzy w takich sytuacjach reagować bez przemocy fizycznej i wulgaryzmów lecz stanowczo, więc na odczepnego rzuciłem parę złosliwości i poszedłem dalej, raczej ubawiony.
Komentarze