Tak jak nauczanie Benedykta XVI dawało się przemilczeć albo zlekceważyć epitetem "pancerny kardynał", bo spektakularne i spontaniczne wystąpienia nie były w jego stylu, tak nie da się przemilcze żywiołowego Franciszka, który swoją spontanicznością i otwartością prowokuje media i, co najciekawsze, mimowolnie wciąga je w pułapkę.
A pułapka wynika z kilku czynników.
Po pierwsze, papież jest dynamiczny i medialny a media potrzebują medialnego paliwa i tu medialna dynamika papieża najwyraźniej je zaskoczyła. Niektóre z nich , wrogie Kościołowi, same szukają sposobu by zastawić pułapkę na odbiorców. Są zbyt cwane i bojaźliwe by frontalnie zaatakować Franciszka, więc szukają takich metod manipulacji, by udając życzliwość i zainteresowanie, wkładać mu w usta sformułowania, których nigdy nie wypowiedział i przy pomocy nich przeciwstawiać Franciszka jako "reformatora" "tradycyjnie zacofanemu " Kościołowi. Przykładem takiej manipulacji była spreparowana wiadomość, iż "papież krytykuje obsesję Kosćioła na temat seksu".
Po drugie, media te będą musiały zmierzyć się z problemem, który sprokurowały sobie na własne życzenie w efekcie takich manipulacji. Ponieważ papież jest człowiekiem otwartym a jednocześnie zdeterminowanym, wcześniej czy później dojdzie do zderzenia z prawdziwym sensem papieskiego nauczania i postawy. I niezależnie od tego, czy media interesują się papieżem z powodów czysto komercyjnych czy z antykościelnego wyrachowania, będą miały problem z wydostaniem się z tej pułapki. A to będzie dla nich bolesne doświadczenie, bo jakżeż tu ogłosić swoją pomyłkę lub rozczarowania albo oskarżyć tak podziwianego uprzednio papieża o odstępstwo od "postępowej linii" by nie być oskarżonym o zamierzoną dwulicowość.
Widać też z internetu, że te manipulacje medialne wywołują zamierzoną konfuzję u naiwnych odbiorców, którzy zaczynają podejrzewać Franciszka o chęć zmiany orientacji Kościoła. Najwyższy czas przyjąć do wiadomości, że media głównego koryta mają swoje własne interesy i narracje, ktore nie są zbieżne z celami Kościoła.
